“Pixie” – zbrodnia w sutannie na wesoło

Akcja filmu Pixie, zrealizowanego przez rodzinny duet Barnaby i Prestona Thompsonów w 2020 roku, rozgrywa się w realiach współczesnej Irlandii. Od samego początku seansu widz orientuje się jednak, że nie zobaczy tutaj takiego wizerunku Zielonej Wyspy, do jakiego był przyzwyczajony. Rzeczywiście, twórcy tego obrazu postawili sobie za cel swoistą dekonstrukcję irlandzkich stereotypów. Z jakim skutkiem?

tablet photo

Karabin zamiast różańca

Irlandia od wieków kojarzy się reszcie świata z katolicyzmem – majestatyczne klasztory wznoszono tam na tle tyleż pięknych, co tajemniczych wyspiarskich pejzaży. Pomysł, aby wykorzystać ów uduchowiony krajobraz jako tło dla brutalnego filmu akcji, wydaje się na pierwszy rzut oka cokolwiek wątpliwy. Barnaby Thompson, reżyser znany dotąd z produkcji takich jak Świat Wayne’a czy Stożkogłowi, podjął się jednak takiego zadania z entuzjazmem. Zaangażował w nie także swojego syna Prestona, który napisał scenariusz Pixie. Gotowy obraz, mimo panującej na świecie pandemii, spotkał się z dość ciepłym przyjęciem ze strony widzów.

Za największą gwiazdę uznany być tutaj powinien z pewnością Alec Baldwin, obsadzony przez twórców w bardzo nietypowej dla siebie roli. Aktor wciela się bowiem w bezwzględnego gangstera w sutannie, niejakiego ojca Hectora McGratha. Kieruje on zorganizowaną grupą przestępczą, składającą się z byłych i aktualnych duchownych obojga płci. Ich cechą rozpoznawczą jest nie tylko brutalność, lecz również chciwość. Niebotyczne sumy pieniędzy zarabiają przede wszystkim na handlu narkotykami.

Tytułowa Pixie (Olivia Cooke) jest z kolei córką Dermota O’Briena, szefa konkurencyjnego małomiasteczkowego gangu. Matka dziewczyny zginęła kilka lat wcześniej w niejasnych okolicznościach, co skłania Pixie do intensywnego snucia planów o zemście. Aby jej dokonać, namawia dwóch zaprzyjaźnionych zbirów do dokonania zuchwałej kradzieży.Celem ataku mają się stać oszczędności ojca McGratha.

Dalszy rozwój wydarzeń przypomina nam na każdym kroku, że mamy do czynienia z szaloną i nieprzewidywalną komedią kryminalną. Wspólnicy Pixie kradną dla niej całą forsę, ale tuż potem dochodzi między nimi do ostrej kłótni, w wyniku której jeden ze złodziei pada trupem. Los drugiego przedstawia się niewiele lepiej: Colin (Rory Fleck Byrne) ginie pod kołami samochodu. W taki sposób pokaźna kwota ląduje w rękach Harlanda (Daryl McCormack) i jego kumpla Franka (Ben Hardy). Dwaj młodzi mężczyźni zaczynają planować dzięki niej zupełnie nowe życie.

Wówczas odnajduje ich jednak Pixie. Wyjaśnia chłopakom, że forsa należała wcześniej do zbrodniczych sług Bożych, a oszukani właściciele na pewno lada chwila upomną się o swoją zgubę. Rozwiązanie jest tylko jedno: trzeba uciekać z miasta. Pixie, Harland i Frank udają się zatem w karkołomną podróż przez Irlandię – z dużymi pieniędzmi na tylnym siedzeniu oraz trupem w bagażniku.

Pixie nie wyróżnia się co prawda przesadną oryginalnością (każdy z nas potrafiłby bez trudu wymienić co najmniej kilka podobnych filmów), ale niczym także nie drażni w trakcie seansu. Będzie zatem niezłą propozycją na spędzenie przyjemnego popołudnia w gronie znajomych.